poniedziałek, 25 lipca 2016

W SZPITALU NIE LICZY SIĘ ZDROWIE DZIECKA, LICZĄ SIĘ PIENIĄDZE.

W piątek (22.07) poszłam z Weroniką do przychodni na 4 dawkę szczepienia. Dziecko zostało zbadane, nikt w domu nie chorował, unikałyśmy placów zabaw itd. Wszystko było okey. Po szczepieniu Mała długo narzekała na ból nogi, ale wieczorem było już lepiej i jakoś za bardzo się tym nie przejmowaliśmy. Położyliśmy spać zdrowe dziecko. 

Jej siostra w nocy zrobiła awanturę, bo miała jakiś zły sen. Dzięki Bogu swoim płaczem obudziła Werkę, która wstała po butelkę z wodą i się przewróciła i zaczęła płakać. Mąż wziął Ją na ręce i od razu poczuł, że jest cała rozpalona. Jak sprawdziliśmy temperaturę, to miała 40,3 stopni. Ibuprofen przez dwie godziny nie zbił gorączki, co może było spowodowane pełnym żołądkiem, bo nie chciała oderwać się od piersi. Następnie zwymiotowała i podaliśmy Jej paracetamol. Cały czas robiliśmy Jej okłady, ale za dużo nie dawały. Do gorączki dołączyły drgawki. Wystraszyliśmy się i pojechaliśmy do szpitala...




W szpitalu Wera została zbadana i wszystko było dobrze, temperatura spadła, ale Pani Doktor powiedziała, że lepiej żebyśmy zostały i zleciła badania. Trochę na to liczyłam. Wolałam być pod opieką lekarzy. Werka była trochę odwodniona więc dostała kroplówkę, pobrano krew, w trakcie dnia udało się złapać mocz, co nie było proste. Pomijam pretensje pielęgniarek, że 19 miesięczne dziecko nie załatwia się na nocnik. Każde badanie potwierdzało NOP. Gardło blade, zero kaszlu, kataru, brzuch miękki, w krwi tylko CRP podwyższone do 10, mocz okey, kał też. W sobotę Mała miała dwie kroplówki i tyle. W niedzielę kolejne badania na obchodach i wszystko okey. Zapewnienia, że jak posiew moczu będzie dobry, to zgłoszą NOP. I jak CRP spadnie, to idziemy do domu. W sumie mogli zrobić, to wcześniej, bo już nic się nie działo, a na oddziale było na pewno jedno dziecko z rota. 

W poniedziałek Pani Doktor stwierdziła, że można zrobić jeszcze USG brzucha, ale nie dzisiaj tylko we wtorek. Mąż się nie zgodził. Następnie wymyśliła, że gardło jest czerwone i dziecko ma katar. Mąż powiedział, że jak dziecko płacze, to przeważnie coś Mu z nosa leci, a gardło pewnie też od płaczu. No tak, to możliwe powiedziała Pani Doktor. No dobra, to musicie czekać do jutra bo nie ma wyników z posiewu moczu. Mąż się nie zgodził. I Pani Doktor dała sobie spokój. 

Jestem przekonana, że nie wynikało to z troski o dziecko. Doliczyli się po prostu, że byłyśmy w szpitalu tylko DWIE doby, a nie magiczne TRZY. Nie patrząc na komfort dziecka, które ciągle płakało za domem. Nie patrząc na to, że może złapać coś gorszego w szpitalu. Chcieli na siłę przedłużyć nasz pobyt. 

Chyba w sobotę pytałam lekarza o wypis na własne żądanie. Pani Doktor powiedziała, żebyśmy tego nie robili, bo już nie będziemy mięć powrotu do szpitala. 
Nie miałam dzisiaj czasu, ale moja kuzynka zadzwoniła do rzecznika praw pacjenta i dowiedziała się, że szpital musi przyjąć dziecko/dorosłego i jest to zwykłe kłamstwo i straszenie pacjenta. Niestety bardzo często zgłaszane.

Przy wypisie był obecny Mąż. Ja przeczytałam kartę dopiero w domu i się załamałam.

W rozpoznaniu końcowym napisali o zespole ząbkowania i nieżycie nosa i gardła. Stan po szczepieniu. W epikryzie napisali, że w badaniu fizykalnym stwierdzono nieżyt nosa i gardła.

Choroba zasadnicza: zaburzenia rozwoju i wyrzynanie się zębów: zespół ząbkowania.
Choroba współistniejąca: Ostre zaplanie nosa i gardła (przeziębienie)

Serio? Przez cały pobyt w szpitalu Werka raz kichnęła, zero kaszlu, problemów ze spaniem. Zero leków oprócz kroplówki. 

O co chodzi? Gdzie ja mam to wszystko wyjaśnić? 


25 komentarzy:

  1. U nas wszystkie szczepienia przebiegały bez żadnych skutków ubocznych a to ostatnie własnie (17 miesiąc) ścięło małego w jedną noc. U nas gorączka, baaaardzo duże ślinienie brak apetytu, ból rączki. Na szczęście gorączka nie była wysoka, marudzenie ustało po dwóch dniach i chyba mamy NOP już za sobą....mam nadzieję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się tego nie spodziewałam i to po 4 dawce. Dobrze, że to co najgorsze mamy za sobą. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Wiataj w mojej rzeczywistosci. Rozporzadzenie w sprawie Nieporzadanych odczynow posz zepiennych stanowi jasno ze kazde pogorszenie sie stanu zdrowia dziecka po szczepieniu to nop. Kazda taka reakcja winna byc zgloszona do Sanepidu. Gdyby lekarze zglaszali te reakcje producenci zmuszeni byliby produkowac bezpieczne szczepionki ktore rzeczywiscie chronia.Polecam kontakt ze Stowarzyszeniem Wiedzy o Szxzwpieniach Stop Nop. Oni pokieruja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem dlaczego nie chcą tego zgłaszać. Przecież chodzi o zdrowie/życie dzieci...Już się skontaktowałam. Dziękuję bardzo. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Serio nie rozumiesz dlaczego? Bo szczepionki to "dobrodziejstwo" a zgłaszanie NOPów zaburzylo by statystyki skuteczności tego badziewia... lekarze po zgłoszeniu nopu mają kontrole i dlatego boją się jego zgłaszania a później słyszysz w tv że szczepionki są mega bezpieczne a niepożądane odczyny zdarzają się bardzo rzadko... no tak skoro statystyki pokazują że jest ich mało to faktycznie.. szkoda tylko że statystyki przez takie postępowanie lekarzy jak w Waszym przypadku (a takich osób jak Wy jest wiele) są zakłamane... cieszcie się że skończyło się tylko na bólu nogi i gorączce....

      Usuń
    3. Bardzo się cieszymy i na szczęście udało nam się wywalczyć NOP. Trochę mnie to nerwów kosztowało, ale na szczęście na głupią nie trafili ;)

      Usuń
  3. Zgłoś do Naczelnej Rady Lekarskiej, opisz przypadek. Jak jest podpis to jest to poświadczenie nieprawdy przez lekarza. Takie zmyślanie chorób jest na porządku dziennym. Oczywiście to samo pismo do wiadomości sanepidu. Jeżeli nie będziemy walczyć o wpisanie NOP, to będą wszystkim kłamać że NOP nie występuje, że to wymysł "antyszczepionkowców". Moja pacjentka zgłosiła NOP. Trwało to pół roku ale zostało oficjalnie wpisane. Lekarz poddany karze grzywny za poświadczenie nieprawdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro zaczynam wyjaśniać sprawę. Oby wszystko się udało. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Tutaj nie ma co wyjaśniać. Należy iść do lekarza pierwszego kontaktu lub pilnie wezwać prywatnie. Niech pisemnie napisze jaki stan zdrowia jest dziecka - czyli że nie ma kataru ani kaszlu oraz nie ząbkuje. Następnie złożyć skargę na ręce dyrektora szpitala.
    Następnie odszukać rozporządzenie ministra zdrowia z którego wynika, że każde pogorszenie się stanu zdrowia do 4 tygodni po szczepieniu jest NOPem, który należy zgłosić. I wysłać skargę do Ministra Zdrowia.
    Następnie należy do URZĘDU REJESTRACJI LEKÓW - zgłosić taka informacje - co działo się po szczepieniu żeby zakwalifikowali jako nop....
    Współczuję przeżyć. Dużo zdrowia dla Was....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te wszystkie informacje. To znacznie ułatwia mi załatwianie sprawy. Jutro wybieram się do ordynatora. Pozdrawiam

      Usuń
  5. To mogla buc reakcja na szczepienie, ale mogl byc tez jakis wirus, ktory przypadkiem skorelowal sie ze szczepionka. Tak, czy inaczej powinno sie to zglaszac wlasnie po to, zeby mozna bylo ustalic czy istnieje korelacja, czy nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecko przed szczepieniem było zdrowe, po też. Wyniki okey. Jakoś wirus mi tu nie pasuje. Chyba za szybko by minął. I dokładnie powinni to zgłosić...

      Usuń
  6. Tak z innej beczki, ale pasuje to do Twojego tytułu - uzyskałam ostatnio dostęp do swojego Zintegrowanego Informatora Pacjenta, wchodzę na profil, żeby zobaczyć, ile NFZ kosztowało moje leczenie, a tu przy każdej wizycie ginekologicznej adnotacja, że zrobiono USG. Wpisywali to, żeby dostać od NFZ więcej kasy, podczas gdy ja żadnych usg (poza ciążą) nie miałam :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż wierzyć się nie chce. Dobrze, że można to teraz kontrolować. Tylko co zrobić z taką wiedzą?

      Usuń
  7. Jak dla mnie ewidentny NOP. Koniecznie zgłoś go do sanepidu a następnie skargę do odpowiednich organów. Ja walczyłam rok o zgłoszenie nopu do sanepidu, żałuję że tego nie zrobiłam sama bo lekarka dostałaby taką karę że to się w d... nie mieści. U nas nop pojawił się po MMR, już nigdy nie zaszczepię tym dziecka...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja podobnie miałam z moim stomatologiem - nigdy nie brałam znieczulenia, zawsze leczył mi zęby na "żywca". A tu przy każdej wizycie mam wpisane znieczulenie. Wszystko po to żeby więcej zarobić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawniej wierzyłam w szczepienia tak, że dałabym sobie za nie rękę uciąć, a dzisiaj chodziłabym po świecie bez ręki. Po każdej szczepionce jakieś problemy ze zdrowiem, alergia pokarmowa, apatia, brak apetytu, brak przybierania na wadze, senność, lub też bezsenność, ale pediatrze ufałam, a ona mówiła, że to coś innego, że się mylę. Kiedy córka dostała szczepienia na półtora roku, po dobie obudziła się inna, nie było z nią kontaktu, a wcześniej była super wesołym i kontaktowym dzieckiem. Dwa dni nie była w stanie chodzić, przestała mówić, uśmiechać się, bawić z siostrą, reagować na otoczenie. Chodziłam do pediatry i zgłaszałam, że coś bardzo złego stało się mojej ukochanej córeczce przez to szczepienie, ale byłam tylko mamą histeryczką. Po wielu miesiącach pediatra zasygnalizowała, że dziecko może mieć autyzm, bo nie rozwija się dobrze. Wściekłam się, bo od dawna to mówiłam, sprawdziłyśmy razem kartę zdrowia dziecka a tam NIC, brak jakichkolwiek notatek że po szczepieniu przyszłam z INNYM dzieckiem. Były daty, a do nich dopisany katar, sprawdzenie stanu zdrowia-wszystko w porządku, kontrola jamy ustnej podczas ząbkowania itp. żadnych dowodów na NOP. Zaczęłam czytać, szukać, sprawdzać, zapisaliśmy dziecko na terapię Zaburzeń Integracji Sensorycznej, po poradniach, specjalistach, do neurologa. I prywatnie każdy mówił, że to najpewniej po szczepieniu, ale nikt nie chciał nic napisać, bo od tego się w Polsce ma kłopoty. Na własną rękę zdobywaliśmy wiedzę, odtruwaliśmy naszą autystyczną córcię, pracowaliśmy nad nią od rana do nocy w nadziei, że kiedyś znowu będzie mówić, znowu będzie się do nas przytulać, że może będzie samodzielna. Odtruwanie i praca dały super efekty, mam w domu mądrego przedszkolaka, mieliśmy dużo szczęścia, bo półtora roku po szczepieniu, tuż przed 3 urodzinami zaczęła wypowiadać pierwsze słowa (przed szczepieniem mówiła prostymi zdaniami, 3-4 wyrazami pod rząd).
    Nakazują dalej szczepić dzieci, proponują szczepienie w szpitalu, że jak coś się stanie to będą ratować na miejscu, a ja gardzę nimi tak bardzo jak to tylko możliwe.
    Nikt nigdy nie powiedział mi, że dziecko może po szczepieniu umrzeć, mieć zapalenie opon mózgowych, zapalenie mózgu, padaczkę, SIDS, drgawki, paraliż itp, a może tak się zdarzyć.
    Dobrze, że mam wsparcie w rodzinie, bo w system zdrowia nigdy nie będę mieć już wiary, oni nie pomogą nam. Od ponad roku leczymy się tylko naturalnie, dzieci mam zdrowe jak nigdy, pomimo chodzenia do dwóch różnych grup przedszkolnych, my z mężem też tak zdrowi nie byliśmy od lat, a jest na to prosta recepta, im dalej od lekarza i apteki, tym człowiek zdrowszy i szczęśliwszy.
    Ja już nigdy niczym nie zaszczepię dzieci, ani siebie i mogą bajdurzenie o karach wsadzić sobie w kieszeń, obok łapówek, za które sprzedają zdrowie całych pokoleń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straszna historia. Bardzo mi przykro. Współczuję Wam takich przeżyć. Nasza gorączka, to nic z tym co Wy przeszliście. Tylko zawsze jest strach, że na gorączce się nie skończy.
      Dużo zdrowia i radości!

      Usuń
  10. Niesamowita historia opisana wyżej. Wszystkiego dobrego dla tej rodziny. Ja również kiedyś bardzo wierzyłam w szczepionki. Szczepiłam moje starsze dzieci , które obecnie mają 17 i 15 lat bez żadnych obaw. Ale kiedy w 2013 roku urodziłam kolejne dziecko i poszłam z nim na pierwsze szczepienie (oczywiście żadnych informacji o NOP), tylko znajoma pielęgniarką, która szczepiła dziecko powiedziała, że mamy co najmniej 40 min przeczekać na poczekalni , a potem kolejne pół godziny w okolicy ośrodka zdrowia dało mi do myślenia. W domu poczytałam o szczepionkach i włos zjeżył mi się na głowie. Zaszczepiłam syna tylko na podstawowe choroby, żadnych dodatkowych , drogich szczepień. Pani życzę pozytywnie rozwiązanej sprawy ze szpitalem i zgłoszenia NOP. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak z ciekawości. Udało się zgłosić NOP ? Była jakaś reakcja ordynatora szpitala ? Też ostatnio podpisywałam, że wychodzę na własną odpowiedzialność po 2 dniach (nie związane ze szczepieniem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało. Ordynator na szczęście zareagował pozytywnie, zmienił wypis.

      Usuń
  12. Udało się zgłosić NOP ? Była jakaś reakcja ordynatora? Też ostatnio podpisywałam, że wychodzę wbrew zaleceniom lekarza po 2 dniach (nie związane ze szczepieniem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam na rozmowie z lekarzem wypisującym i ordynatorem. Zmienili wypis i mamy wpisany NOP :)

      Usuń

Dziękuję :)

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...